Witam
Nam mieszkanie zwiększyło się o prawie
1.1m2 co daje nam w sumie prawie
5.6tyś dopłaty (nadmetraż + zmiana VATu). Teraz mamy na komendę wyskoczyć z kasy, którą planowaliśmy przeznaczyć na remont i wykończenie (ja napisała
aga2san). Te rewelacje spłynęły do nas 4 dni przed odbiorem technicznym mieszkania, do czasu którego trzeba to przynieść w zębach.
Zdecydowaliśmy się dowiedzieć wszystkiego czego można o naszym mieszkaniu więc po kontakcie z
Miejskim Rzecznikiem Konsumenta, korzystając z
Art. 546. § 1. Kodeksy Cywilnego Sprzedawca obowiązany jest udzielić kupującemu potrzebnych wyjaśnień o stosunkach prawnych i faktycznych dotyczących rzeczy sprzedanej oraz wydać posiadane przez siebie dokumenty, które jej dotyczą. Jeżeli treść takiego dokumentu dotyczy także innych rzeczy, sprzedawca obowiązany jest wydać uwierzytelniony wyciąg z dokumentu.
postanowiliśmy wysunąć wniosek o udostępnienie:
- planu inwestycji z dnia podpisania umowy (jeśli uległ zmianie)
- raportu firmy Omnibus wykonującej pomiary
- plany mieszkania z dnia podpisania umowy oraz z dnia dzisiejszego
Wszystko to w celu porównania różnic między mieszkaniem
kupionym, a wybudowanym. Zaraz po tym poleciał
wniosek o przesunięcie terminu odbioru o maksymalne ustawowe 2 tygodnie i
żądanie możliwości inspekcji mieszkania z kierownikiem budowy, jeszcze przed odbiorem. Wtedy sami zmierzymy mieszkanie, żeby się dowiedzieć, skąd tak duża różnica? Bo nie zapłacę za coś, czego nie widziałem, prawda?
Na wniosek o udostępnienie w/w dokumentów nie dostałem odpowiedzi wprost, tylko informują nas, że chcą się spotkać (będzie obecny ich prawnik oraz dyrektor) i obgadać... No właśnie, co? Czy ktoś był na takim spotkaniu?
Pytanie, dlaczego mieszkanie jest większe? Cieńsze ściany działowe? Wliczona powierzchnia kominów? Jak wykazał
solenzara, zmiana grubości ścian nie jest wystarczająca, do uzyskania tak dużych rozbieżności. Teraz pytanie co z tym zrobić? Bo praktycznie co drugi punkt umowy mówi o tym, jak to musimy zapłacić i kropka. Jednocześnie, prawie każdy taki zapis jest klauzulą niedozwoloną (dziękujemy
Maciejowi za link) i przez to, mimo podpisania umowy, nie ma mocy prawnej. Czyli żądanie zapłaty za nadmetraż jest bezpodstawne w świetle prawa.
Gdyby nadmetraż wynikł z faktu, że mieszkanie jest
zwyczajnie większe bo tak wyszło (ktoś przesunął ściany nośne czy powiększyli cały budynek czy zmniejszyli klatki schodowe), ale jednocześnie byłoby zgodne z projektem (ściany miałyby tyle ile napisali itp.) to byśmy
bez mrugnięcia zapłacili i kto wie, pewnie nawet byśmy się z tego cieszyli. Jednak jak ktoś stosuje takie tanie i niskie chwyty, jak potajemne zmiany grubości ścianek, to krew człowieka zalewa. Musze niestety zaznaczyć, że od znajomej architekt dowiedzieliśmy się, iż
zmiana grubości ścian działowych jest w świetle prawa naciągnięciem określenia "mało istotna zmiana projektu", która zawiera się w prawie budowlanym, a która jednocześnie nie wymaga nowego pozwolenia na budowę; zmiany takie zostaną zawarte w projekcie powykonawczym inwestycji (zaznaczyła ona, że taki chwyt nie jest stosowany przez szanujące się firmy budowlane, jednak niestety zgodny z naszym wspaniałym prawem).
Wspomnę tylko, że nasza znajoma kupiła w tym roku mieszkanie u innego developera i jest zszokowana forma naszej umowy, gdyż ona kupiła mieszkanie jako lokal o danym numerze, w danej klatce, w danym budynku itd. a nie ileśtam wirtualnych metrów (chociaż metraż oczywiście podany jest), a margines błędu podali jej 1.5% (a nie jak u nas, 5%). Poza tym, u niej, jakiekolwiek zmiany w mieszkaniu (nie budowanie ściany, co zresztą zrobiła oraz dodatkowe punkty świetlne czy gniazdka) były wykonywane bezpłatnie i chociaż zwiększały metraż mieszkania (bo ściana zajmuje miejsce) to nie zapłaci za to ani grosza (jak wspomniałem wcześniej, kupuje lokal, nie metry). Jak widać, można!
Chcielibyśmy się tylko spytać, czy ktoś już się z nimi wykłócał? Znaczy rzucił w nich odpowiednimi artykułami i odmówił dopłaty? Bo uważamy, że coś, na co harujemy i będziemy harować przez znaczącą większość naszego życia warte jest walki, bo jeśli będziemy pozwalać na takie praktyki, to ani my, ani nasze dzieci w przyszłości nie będą mogły sobie na własny kąt pozwolić. Samowolka uprawiana przez Agrobex jest ze wszech miar bezprawna i myślę, że oni liczą na to, że części, może wszystkim, nie będzie się chciało użerać i grzecznie zapłaci. Zwłaszcza, że wszelkie działa z ich strony wykonywane są za za pięć dwunasta do odbioru mieszkania i nikt nie ma czasu na sprawdzenie czy reakcję! A alternatywa jest niewesoła, bo
albo płacisz, albo nie dostajesz mieszkania i (w podtekście) będziesz miał masę kłopotów z wziętym kredytem hipotecznym, więc siedź cicho i płać, dziękujemy.
Nawet pomijam ich żądanie dopłaty za VAT (o czym piszę w odpowiednim temacie), bo to w sumie nie dużo, jednak nie sądziłem, że będą mieli czelność o nim wołać, po takim nagłośnieniu w mediach, jak to nie można tego robić.
Pozdrawiam i proszę o odpowiedź i post ze swoimi doświadczeniami.
Pozdrawiamy