Znów powrócę do tematu parkowania tyłem do budynku.
Wstaję sobie rano w niedzielę, wokoło sporo miejsc wolnych i widzę znów rurę wydechową niecałe 2 metry od okna - patrz zdjęcie link poniżej:
http://imageshack.com/a/img845/5294/odg1.jpg
Zapewne jak będzie mróz i trochę oszroni, Pan/Pani odpali sobie autko, poskrobie szyby i cały syf z rury wpuści mi do mieszkania
Wczoraj był podobny obrazek, ale z innym samochodem. Parkowanie tyłem nic kolesiowi nie pomogło, bo i tak nie mógł się wcisnąć do samochodu
Zastanawiam się, ile należy sobie zadać trudu, żeby wjechać samochodem tyłem. Ponieważ kartki z prośbą o nie parkowaniem tyłem są wywieszone na tablicach ogłoszeń w klatkach schodowych, ręce mi opadają i nie wiem już jak do tego podejść. Czy zatem jest to:
1. Zwykła bezczelność i ignorowanie innych ludzi
2. Analfabetyzm
3. Zwykłe wieśniactwo?
W której grupie jest w/w niech sobie sam odpowie.
I proszę mi nie wciskać, że było mało miejsca - czołgiem bym wjechał
Może pora wrócić do bardziej prymitywnych metod np. tłumaczenie ręczne?